Archiwa tagu: obrazy sepia

No i wiosna przyszła „pełną gębą”. Chociaż jakoś tak w kratkę się pojawia. Niezdecydowana. Raz jest, raz jej nie ma … Dawno się nie odzywałam ale to wina WIOSNY. Przesilenie wiosenne  przyniosło ze sobą choróbsko. Właściwie choróbsko przyszło do przedszkola, a z przedszkola przyniósł je mój Maciuś. Poległ Kubuś, a po tygodniu chorobie poddałam się ja. Zmienności aury pogodowej – deszczowy weekend majowy, słoneczna sobota – nie sprzyjały wykurowania się w 100%. No ale jesteśmy bliżej niż dalej.  Ładniejsze dni – słoneczne i ciepłe zachęcają by wychodzić na spacery, by łapać pierwsze promienie słoneczne. No nie ukrywam, że siedzenie na ławeczce z innymi mamami i plotkowanie o wszystkim i o niczym jest dużo fajniejsze nie bieganie na siłownię. Maciuś dostał na wiosnę nowy, większy rowerek. Uczy się chłopak jeździć bez dodatkowych, bocznych kółek i idzie mu super. Jeszcze tylko musi się nauczyć ruszać i zsiadać z rowerka, tak by się…

Czytaj dalej

Moje motywatory. Znaki ostrzegawcze, znaki informacyjne, znaki nakazu, znaki zakazu. Co to są te motywatory? – to takie elementy, snaki, sygnały w moim życiu, które mają mnie motywować do niepodjadania między posiłkami. Do nie jedzenia po 22.00 kiedy włączy mi się ssanie, do unikania słodyczy, kiedy mąż wróci ze sklepu z zapasami – teoretycznie dla siebie i syna. A tak na marginesie to pilnuję Maciusia by nie jadł za dużo słodyczy – straszny z niego łasuch. Motywator numer jeden. Mam na lodówce zrobione zdjęcie swojego brzucha i wałków. Działa jak czerwona płachta na byka. Dodatkowo pod zdjęciem napis „Czy na pewno chcesz to zjeść?” Kiedyś usłyszałam to w wywiadzie z Martyną Wojciechowską, kiedy ona po ciąży chciała zrzucić parę kilogramów. Dział, zdecydowanie działa. Jak mnie łamie, jak mam na coś ochotę, a sama jeszcze nie wiem na co, to po popatrzeniu na moje sadło od razu zamykam lodówkę. Motywator numer…

Czytaj dalej

2/2