Też chciałabym wiedzieć. A Wy? Najbardziej irytujące są reklamy w których rzekomo gruba kobieta reklamuje produkt na odchudzanie – cudowny lek na odchudzanie. Rano w za dużym szlafroku wchodzi na wagę i łapie się za głowę. Na zakupach ma na sobie dużo za duże ciuchy a pod nimi pewnie jeszcze z trzy warstwy ubrań, natapirowane włosy by powiększyć swoją objętość i nagle ta sama kobieta wygląda cudnie – chudo. Laska, w bikini sportowym w dopasowanych ciuchach i wyprostowanych na prostownicy włosach reklamuje produkt dzięki któremu schudła. Złoszczą mnie takie oszukiwane reklamy, ale nie będę pożytkować swojej energii na słowną walkę, bo to nic nie zmieni. Każdy z nas ma swój rozum i każdy z nas podejmuje decyzje nawet w kwestii odchudzania. Czasem są one trafione czasem nie ale takie jest życie. Ja wiem jedno nie ma diety cud i złotego środa by zrzucić zbędne kilogramy. Jeśli chcesz to zrobić z głową, zdrowo, to przygotuję się na walkę, pracę na ugorze. Odchudzanie to duży wysiłek i ogromna praca nad sobą. Dieta to jak ubranie, jednemu leży taka dieta, drugiemu inna, w tej czujemy się lepiej, inna nie jest dla nas korzystna. Ja nie chcę krytykować żadnej z poznanych i zasłyszanych diet. Dieta Dukana to chyba w ostatnich latach najpopularniejsza dieta świata. Mam znajomych, którzy stosowali tą dietę i schudli. Jedni po niej źle się czuli – ale co tam bycie zgrabną jest najważniejsze, jedni wrócili już po kilku miesiącach do swojej wagi, a jeszcze inni przytyli z nawiązką tzw. efekt jojo. Ale są i tacy, którym się udało i to podwójnie: schudli i utrzymują swoją wymarzoną wagę. Gratulację !!!
Ja jestem zdecydowanie zwolennikiem diety MŻ – mniej żreć. Staram się jeść wszystko ale zamieniam produkty mniej zdrowe na bardziej zdrowe, mniej kaloryczne. Sprytne zamienianie 🙂
Przedstawię Wam kilka istotnych dla mnie zasad, którymi kieruje się w diecie MŻ.
Po pierwsze – pilnuje się by jeść cztery a nawet pięć posiłków dziennie – średnio co trzy godziny. Nie ma nic gorszego jak głodzić swój organizm. On wie, że coś się dzieje – będzie wojna i trzeba robić zapasy – więc jak już coś zjemy to nasz organizm zużywa z tego minimum, które musi a resztę magazynuje. Oczywiście kiedyś się podda ale będzie to dłuuuuuuga walka. Czasem słyszę na siłce rozmowy dziewczyn, które się przechwalają jak niewiele to dziś zjadły, ale i na nie przyjdzie pora, kiedy to nie wytrzymają i któregoś dnia najedzą się do syta. Tylko wówczas nastawiony na oszczędzanie organizm zmagazynuje maksymalnie wszystko co mu zostało dostarczone 🙁 i nie wiele spali, a przecież chodzi o to by spalać jak najwięcej kalorii.
Po drugie – staram się, bardzo pilnuję, uważam, buntuję się, co tu dużo mówić walczę by nie podjadać między posiłkami. Z tego co wiem, to najgorsze co mogę robić w trakcie odchudzania. Jeśli jestem zajęta w ciągu dnia, to ok, daje radę. Ale jak np. Kubuś ma gorszy dzień i marudzi, no to jest wtedy trudne. Dajmy czas naszemu organizmowi by mógł strawić to, co zostało mu dostarczone. Niech kwasy żołądkowe zaczną trawić i skończą – co najważniejsze. A podjadanie między posiłkami rozpoczyna proces trawienia, na nowi i trwa, trwa, i trwa i końca trawienia nie widać.
Po trzecie – ostatni posiłek staram się zjeść między godziną 18 a 19. Tak, tak, tak późno. Oczywiście jem z głową i odpowiednio dobieram sobie produkty na kolacją. Nawet kiedy wracam z siłowni i praktycznie nie mam ochoty na jedzenie – tym lepiej dla mnie – staram się coś rzucić na ząb. Powtarzam raz jeszcze: nie ma nic gorszego niż głodzić swój organizm. Kiedy zjem ostatni posiłek koło 19 godziny, to o 22 nie walczę ze sobą, że coś bym zjadła i zaglądam po kilka razy do lodówki. I walczę ze sobą – zjeść – nie zjeść – no mały kęs – w rezultacie przegrywam tę walkę i coś zjadam. Miałam na studiach taką koleżankę, mieszkałyśmy jakiś czas razem. Aga wiecznie się odchudzała, a raczej kolejny raz postanawiała, że się odchudza. Cały dzień się pilnowała, uważała na to co je. Wieczorem nie jadła kolacji ale w nocy ….. w nocy głód był tak silny, że wstawał i zajadała się. Najgorsze, najśmieszniejsze, że rano nie wiele z tego pamiętała. Ja na szczęście mam tak, że nawet wolę się położyć wcześniej spać jak mi kiszki marsza grają, bo wiem że nie wstanę o 2 w nocy i nie będę jadła. Nawet teraz kiedy dwa razy w nocy wstaję do Kubusia by go nakarmić nie podjadam:)
Z pozdrowieniami dla Agnieszki z którą urwał mi się kontakt przesyłam obraz Nowy Jork. A o moich złotych zasadach, środkach jeszcze napiszę. c.d.n.