Wakacyjne wspomnienie.

Wakacyjne wspomnienie.

Przez dłuższy czas patrze w ekran monitora i ………. i zastanawiam się od czego zacząć? Co pisać? Minęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu. A miałam się mobilizować. No cóż, nigdy nie jest tak jak sobie to zaplanujemy. A i ja mam swoje chwile słabości i czasem idę z przyjaciółką na kawę. Przyjaciółką, która zwie się „lenistwo”. Nawet teraz kiedy mój młodszy syn poszedł na popołudniową drzemkę, nie mam chwili spokoju. Starszy synek (który właśnie jest na chorobowym – przedszkolne L4) co chwila o coś mnie pyta. Ciągle coś ode mnie chce – no tak ale to jest dziecko i puki co taka jego natura.

Jesień przyszła bez dwóch zdań po letnich, wakacyjnych dniach. Każdy kolejny dzień nieubłaganie zbliża mnie, nas do zimy. Zima nie jest zła ale kiedy świeci słonko.

Kiedy chodzę z chłopakami na spacer to z zaskoczeniem spoglądam na ogołocone z liści drzewa. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Ogrodzenie osiedlowe jeszcze do niedawna pokrywały liście bluszczu w soczysto zielonym kolorze, a teraz mają kolor ognistej czerwieni. To oczywiście in plus ale to oznaka jesieni. Jesieni za którą ja osobiście nie przepadam.

Z sentymentem wspominam letnie popołudnia, które z chłopakami spędzaliśmy w parkach, na rowerze albo na osiedlowych placach zabaw. Mój syn zawsze pytał „Mamo idziemy na plac zabie? Synku mówi się plac zabaw” – poprawiałam go. Teraz mówi już ładnie i wyraźnie, za to my z mężem z uśmiechem na twarzy mówimy do niego. „Synek idziemy na plac zabie?” A on „nie mówi się tak” :). Plac zabaw wypełniony był dziećmi i ich rodzicami w podwójnej liczbie.

Teraz rodzice spędzają z dziećmi większość czasu – wychodzą z nimi, spacerują, wożą na różne zajęcia, organizują czas wolny, bawią się w domu, nawet bajkę w TV oglądają razem. Ok, znowu in plus, bo kiedyś dzieci bawiły się same. Same organizowały sobie czas, wymyślały zabawy. No ale czasem chciało by się pierdyknąć na łóżku w południe, po obiedzie albo lepiej nie wstawać rano tak wcześnie, pobyczyć się w ciepłym łóżku, pogapić w TV, zjeść śniadanie, albo pobaraszkować z mężem :). Pomarzyć dobra rzecz ale może za jakieś trzy, cztery lata kiedy chłopaki będą jeździć do dziadków, kolonie, obozy.

Przepełnione place zabaw, to okazja do spotkań z innymi mamusiami. Można się pośmiać, poplotkować, dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o innych sąsiadach. Takie osiedlowe mamuśki to jak wyszukiwarka w Google. Wpisujesz hasło i wyświetlają ci się linki na dany temat. Rzuć tylko hasłowo na placu zabaw a dowiesz się wszystkiego. Która jest w ciąży, który tydzień, co się urodzi, do jakiego chodzi ginekologa, kto do kogo przyjechał, gdzie była impreza w weekend, kto przyszedł, czy było głośno itd., itd.. Z jednej strony to fajne i zabawne, a z drugiej przerażające. Ja nie mam w zwyczaju obgadywać innych – bo wiem, że działa to w drugą stronę. No dobra, może odrobinę obgadam, taka kobieca natura, ale raczej w domu i raczej mężowi nad uchem 🙂 No i to jest właśnie przerażające – inni wiedzą o tobie różne rzeczy nawet cię nie znając. Jesień to zweryfikuje, utnie, zakończy.

Pozdrawiam wszystkich, którzy lubią jesień pod każdą postacią tzn. słoneczną, ciepłą, deszczową i pochmurną. Jak bym miała jakiś wybór to mile widziana złota polska jesień. Dla pesymistów, jesiennych mruczków podsyłam obraz który chciała bym spotykać we wrocławskich parkach spacerując z moja rodzinką. Obraz park.

Obraz Jesień