Majowy powrót.
No i wiosna przyszła „pełną gębą”. Chociaż jakoś tak w kratkę się pojawia. Niezdecydowana. Raz jest, raz jej nie ma … Dawno się nie odzywałam ale to wina WIOSNY. Przesilenie wiosenne przyniosło ze sobą choróbsko. Właściwie choróbsko przyszło do przedszkola, a z przedszkola przyniósł je mój Maciuś. Poległ Kubuś, a po tygodniu chorobie poddałam się ja. Zmienności aury pogodowej – deszczowy weekend majowy, słoneczna sobota – nie sprzyjały wykurowania się w 100%. No ale jesteśmy bliżej niż dalej. Ładniejsze dni – słoneczne i ciepłe zachęcają by wychodzić na spacery, by łapać pierwsze promienie słoneczne. No nie ukrywam, że siedzenie na ławeczce z innymi mamami i plotkowanie o wszystkim i o niczym jest dużo fajniejsze nie bieganie na siłownię. Maciuś dostał na wiosnę nowy, większy rowerek. Uczy się chłopak jeździć bez dodatkowych, bocznych kółek i idzie mu super. Jeszcze tylko musi się nauczyć ruszać i zsiadać z rowerka, tak by się…