Archiwa kategorii: Obrazy dnia codziennego

Przez dłuższy czas patrze w ekran monitora i ………. i zastanawiam się od czego zacząć? Co pisać? Minęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu. A miałam się mobilizować. No cóż, nigdy nie jest tak jak sobie to zaplanujemy. A i ja mam swoje chwile słabości i czasem idę z przyjaciółką na kawę. Przyjaciółką, która zwie się „lenistwo”. Nawet teraz kiedy mój młodszy syn poszedł na popołudniową drzemkę, nie mam chwili spokoju. Starszy synek (który właśnie jest na chorobowym – przedszkolne L4) co chwila o coś mnie pyta. Ciągle coś ode mnie chce – no tak ale to jest dziecko i puki co taka jego natura. Jesień przyszła bez dwóch zdań po letnich, wakacyjnych dniach. Każdy kolejny dzień nieubłaganie zbliża mnie, nas do zimy. Zima nie jest zła ale kiedy świeci słonko. Kiedy chodzę z chłopakami na spacer to z zaskoczeniem spoglądam na ogołocone z liści drzewa. Nawet nie wiem kiedy to…

Czytaj dalej

Dziś, całkiem przypadkowo, nie zamierzenie luknęłam na mojego bloga. Z uśmiechem i sentymentem pomieszanym ze smutkiem i żalem, że nic nie piszę odświeżałam poszczególne artykuły. Nul, zero, ani odrobinkę, ani okruszynkę. A przecież sprawiło mi to ogromną przyjemność. No to dlaczego nie piszesz? – nasuwa się pytanie. Cierpię na chroniczny brak czasu. Za dużo obowiązków w domu, przy dzieciakach, w firmie. A może zła organizacja dnia … ? Wiem, wiem, każdy powie, że pewnie, że na pewno znalazłabym pół godzinki na naskrobanie paru zdań. Święte słowa, parę chwil na pisanie, które sprawi mi przyjemność. Zdecydowanie powinnam wrócić do skrobania, do moich pisemnych wypocin. Obiecuję sobie że znajdę chwilkę by napisać choć jeden tygodniowo – na dobry początek :). Dziś jest dobra okazja, by zacząć raz jeszcze. Dziś jest dzień ważny dla mnie, dzień, który rozpoczął nowy etap w moim życiu, dziś jest druga rocznica ślubu :). Czuję się jakoś tak…

Czytaj dalej

No i wiosna przyszła „pełną gębą”. Chociaż jakoś tak w kratkę się pojawia. Niezdecydowana. Raz jest, raz jej nie ma … Dawno się nie odzywałam ale to wina WIOSNY. Przesilenie wiosenne  przyniosło ze sobą choróbsko. Właściwie choróbsko przyszło do przedszkola, a z przedszkola przyniósł je mój Maciuś. Poległ Kubuś, a po tygodniu chorobie poddałam się ja. Zmienności aury pogodowej – deszczowy weekend majowy, słoneczna sobota – nie sprzyjały wykurowania się w 100%. No ale jesteśmy bliżej niż dalej.  Ładniejsze dni – słoneczne i ciepłe zachęcają by wychodzić na spacery, by łapać pierwsze promienie słoneczne. No nie ukrywam, że siedzenie na ławeczce z innymi mamami i plotkowanie o wszystkim i o niczym jest dużo fajniejsze nie bieganie na siłownię. Maciuś dostał na wiosnę nowy, większy rowerek. Uczy się chłopak jeździć bez dodatkowych, bocznych kółek i idzie mu super. Jeszcze tylko musi się nauczyć ruszać i zsiadać z rowerka, tak by się…

Czytaj dalej

Pakowania, końca nie widać. Dziś wyjeżdżamy, a ja tu stale coś dopakowuje. Ogromna walizka, torby podróżne, torba z jedzeniem, torba z zabawkami, torba podróżna, torebka, koc, kocyk dla Kubusia… kto ma dzieci i gdziekolwiek wyjeżdża, to wie co to oznacza. Podręczna kartka z listą rzeczy do wzięcia stale się powiększa, bo by nie przeciążać mojego mózgu przelewam wszystkie informacje na papier – a tak na marginesie to bardzo dobry sposób planowania, co należy zabrać. A tak naprawdę, gdybym nie zapisywała na kartce co mam zabrać, to pewnie bym wiele rzeczy zapomniała. Ja zaczynam taką listę wypełniać już kilka dni przed planowanym wyjazdem. Bo krzątając się po pokojach, kuchni, dotykam rzeczy, które wiem, że przydadzą mi się w podróży i w danym momencie o tym pamiętam, ale pamięć bywa zawodna. Może pakowanie i późniejsze rozpakowywanie, jest męczące ale tak naprawdę, to cieszę się na ten wyjazd. A już na pewno cieszy…

Czytaj dalej

Kolejna niedziela i raczej nie jest to dzień odpoczynku, przynajmniej dla mnie. Mąż siedział do późna w sobotę (pracował przy komputerze), więc w nocy znowu ja wstawałam do Kubusia. Miałam się odespać dziś rano – to jedyny dzień kiedy mogę, teoretycznie mogę, bo w praktyce różnie bywa. W sobotę odsypia się mąż w niedzielę ja. Jemu się udało, jak co sobotę, bo ja się zajęłam dziećmi ale mi już w niedzielę niekoniecznie. Kubuś zerwał mnie już po 6.15, a mąż spał dalej. Pomyślałam sobie, ok ona pracował do późna więc wstałam. Nastawiłam rosołek, dla Kubusia zupka, zrobiłam chłopakom śniadanie, ubieranie, ścielenie łóżek, wietrzenie pokoi – rany kiedy będzie można jak kiedyś powłóczyć się w piżamie do 12.00 🙂 to były beztroskie spokojne niedzielne poranki. Mąż mi robił śniadanie, przynosił do łóżka – pamiętam jak dziś – wiosenne kanapki, sok pomarańczowy i herbatkę. Pamiętam, że na tych kanapkach było wszystko –…

Czytaj dalej

No i mamy wiosnę, przyszła do nas w dniu wczorajszym 21 marca 2013 roku. Czyżby przyszła, hmmm za moim oknem w kuchni, ani za oknami w pokojach chłopaków nic na to nie wskazuje. Jest zimno, szaro, a na trawnikach, chodnikach leży jeszcze śnieg. Dzień jest dłuższy, szybciej robi się jasno rankiem ale to za mało, ja chcę więcej, więcej …. Pani WIOSNO wszyscy na Panią czekamy !!! Co się stało, co Panią zatrzymało? Pewnie nasz kochany (to z ironią ten „kochany”) premier Donald Tusk nałożył na Wiosnę tak wysokie podatki, że dziewczyna nie jest się w stanie wypłacić. Musiała zawiesić swoją działalność gospodarczą pod nazwą „Wiosna w pełni”. ZUS upomina się o zaległe składki, a już nie wspomnę o US – strach się bać. Miejmy nadzieję, że to chwilowe trudności i nasza wiosna nie podda się tak łatwo. No tak ale wiosny jak nie ma, tak nie ma 🙁 Panie…

Czytaj dalej

Jesteś młodą mamą, uziemioną w domu, przez obowiązek, instynkt macierzyński, pieluchy, brak miejsc w państwowym żłobku lub przedszkolu, to ten blog jest dla Ciebie. Zastanawiasz się czy już wrócić do pracy, czy jeszcze nie? Czy jak już wrócisz to pracy to wyślesz swoją pociechę do prywatnego przedszkola/żłobka (która oczywiście trochę kosztuje), czy może niania na wyłączność, która jeszcze droższa? Sama mam dwóch synów Maciuś ma już cztery lata, Kubuś 9 miesięcy. Jestem obecnie w domu i bawię się w gospodynię domową. Staram się być cudowną matką, dobrą żoną, przebojową sąsiadką i lajtową koleżanką/kupelą, która zawsze wysłucha problemów innych koleżanek – niekoniecznie związanymi z dziećmi i idącymi za tym życiowymi różnościami. Hmmm…. zobaczymy co przyniesie życie. Będę pisać, dzielić się problemami, może jakieś dobre rady, a może po prostu jak przeleje swoje życiowe rozterki na „papier” to będzie mi lepiej, lżej? Nie mam sprecyzowanego pomysłu na prowadzenie tego bloga, może on…

Czytaj dalej

7/7